12 lutego 2006 roku

W gościnnym Gimnazjum im. Staszica odbyła się nasza szesnastkowa Choinka.  Przygotowania szły pełną parą już od powrotu z zimowiska.  Ponieważ czasu było mało – zaproszenia rozesłaliśmy pocztą.  Zaprosiliśmy także rodziców i władze harcerskie, dzięki czemu na naszej uroczystości stawiło się około 200 osób.  Był to chyba rekord frekwencyjny, jeśli chodzi o Choinki.

Już od południa harcerze opanowali salę gimnastyczna, korytarz i kilka sal lekcyjnych w szkole.  Na sali gimnastycznej wyrosła kawiarenka (obrusy przynieśli z domów harcerze), a w rogu piętrzyła się wykonana z kartonów i pudełek brama rzymskiego fortu, nawiązująca do obozowej zabawy w Rzymian.  Kilku harcerzy przebrało się potem w obozowe stroje i pełniło straż przy bramie.  Ustawiono także stanowisko do projekcji slajdów i specjalny ekran.  Na drabinkach i pod oknami zawisły tafle styropianu ze zdjęciami Szesnastki – tymi dawnymi i tymi całkiem świeżymi.  Na środku stał świecznik wykonany z rosochatej gałęzi.  Przy wyjściu z sali gimnastycznej rozstawiono stoły, które uginały się od soków i ciast (ciasta oczywiście upiekli harcerze i ich mamy).  Na piętrze zainstalowano z kole punkt wydawania „Sulimczyka”, przygotowanego przez zastęp starszoharcerski „K-2”.

Atmosfera choinkowa zaczęła sięgać zenitu około 15:45.  Zostało jeszcze tylko 15 minut do rozpoczęcia uroczystości, gości wciąż przybywało, aż to nagle okazało się, że... nie mamy sztandaru!  Zapomnieliśmy o nim.  Zastępowy odpowiedzialny za sztandar puścił się rakietowym pędem do domu, ale niestety wrócił z niczym, bo zapomniał klucza.  Wówczas, gdy sytuacja stała się poważna, do akcji musiał wkroczyć przyboczny.  Klucze wyciągnięto od rodziców, którzy akurat przybyli na Choinkę, i ponownie puszczono się w trasę, tym razem korzystając z samochodu.  Dzięki tej błyskawicznej akcji apel rozpoczął się tylko z kilkuminutowym opóźnieniem.  Jednak gorączka sztandarowa spowodowała, że prowadzący apel zapomniał o wprowadzeniu sztandaru, więc ogólnie było trochę nieporządku i trochę śmiechu przy okazji.

Apel odbył się na szkolnym korytarzu.  Nie jest to miejsce najszczęśliwsze, ale w sali gimnastycznej, wśród stołów, nie udałoby się zmieścić tylu harcerzy w szeregu, nawet podwójnym.  A przecież na apelu stanęli nie tylko harcerze Szesnastki, ale także harcerki z 265 Warszawskiej Próbnej Drużyny Harcerek „Czernohora”, harcerki z 22 Warszawskiej Drużyny Harcerek „Jaworzyna” i nasze zuchy z dwóch gromad.  W sumie trzy czwarte korytarza zajmowali mundurowi.  Apel trwał kilkanaście minut, ponieważ przy okazji tak uroczystej zbiórki trzeba było załatwić dużo ważnych spraw.  Paweł Burakowski, jako ustępujący drużynowy, przyjął po raz ostatni raport i złożył go obecnemu na uroczystości hufcowemu, phm. Grzegorzowi Kaliszowi.  Na apelu był także komendant Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy, hm. Marek Gajdziński.  Po raporcie odczytano rozkaz specjalny i list od wdowy po znanym nam wszystkim Zawiszaku, Stefanie Jedlińskim:

„Warszawa, 11 lutego 2006 roku

Nie mogą wziąć udziału w Choince Szesnastki, korzystam z uprzejmości druha drużynowego i przesyłam najlepsze życzenia sukcesu dla zawsze bliskiej i kochanej Szesnastki. Czuwajcie!

Anna i dh Janek Jedlińscy”.

Potem nastąpiła wymiana sznurów funkcyjnych: przyboczny Lech Najbauer (niżej podpisany) otrzymał z rąk Pawła Burakowskiego sznur granatowy, a sam wręczył mu sznur zielony.  Na apelu wręczono także jeden sznur brązowy, plakietki Drużyny, chusty zuchowe oraz odznaki turystyczne, specjalnie przygotowane na tę okazję przez Lesława Kuczyńskiego.

Po apelu wreszcie można było przejść do rozrywkowej części Choinki.  Wszyscy udali się więc do sali gimnastycznej.  Harcerze zasiedli w kręgu wokół kominka, a Zawiszacy i pozostali goście – na krzesłach przy stolikach zawiszackiej kawiarenki.  Kominek rozpalili ustępujący i nowy drużynowy.  Na początek kilka słów gawędy wygłosił komendant chorągwi, hm. Marek Gajdziński.  Wręczył także drużynowemu sygnałówkę – nagrodę dla Drużyny od chorągwi za zeszłoroczny sukces na Turnieju Drużyn Puszczańskich.  Potem zaczęła się prezentacja slajdów.  Komentarz na żywo wygłaszał nowy drużynowy, wspierany w odpowiednich momentach przez swojego poprzednika.  Pokaz przygotowali harcerze z zastępu starszoharcerskiego „K-2” (jeden z twórców przewijał zdjęcia).  Slajdy podzielono na kilka bloków, z których każdy rozpoczynał się stroną tytułową z informacją jakiego wydarzenia dotyczy.  Było więc zimowisko w Wetlinie, zlot hufca, służba we Lwowie, obóz letni, spływ kajakowy Zastępu Zastępowych, Turniej Drużyn Puszczańskich, Święto Sztandaru, wycieczka poborowa, Dzień Niepodległości, jubileusz drużyn łódzkich, wyjazd na Białoruś ze świąteczną paczką dla Polaków oraz zimowisko w Wojcieszowie,  Co parę bloków na slajdzie pojawiał się tekst piosenki szesnastkowej, która staraliśmy się śpiewać jak najlepiej, zachęcając do tego także zgromadzonych gości.  Po prezentacji slajdów miał się odbyć pokaz zuchów.  W tym celu zuchy schowały się w kącie sali gimnastycznej i przy dźwiękach gitary odśpiewały zuchową pieśń, ale tak niewyraźnie, cicho i... niestety nieczysto, że brawa po ich występie (którego zresztą nie było widać) były raczej po to, żeby nie przyszło im do głowy spróbować jeszcze raz.

Kominek zakończył się i wkrótce goście opuścili szkołę.  Nam, jak zwykle , pozostało jeszcze posprzątanie sali.

Kolejna Choinka za nami.

Lech Najbauer