Wycieczka 16WDH "Sulima" do Łomianek

Jak to już bywa? spotkaliśmy się pod naszą główną kwaterą na Białobrzeskiej. Gdy zebrał się cały skład przedostaliśmy się do Łomianek gdzie naszym zadaniem było neutralizacja bomby ukrytej gdzieś na terenie bazy atomowej. Po dotarciu na miejsce w tajnej skrytce czekała mapa z dalszymi wskazówkami. Kolejnym punktem był ukryty list od łączników, do którego droga została zaszyfrowana składanką azymutową.

Teraz mogliśmy spotkać naszego łącznika, który wprowadził nas na tereny nieprzyjaciela. Niestety okazało się ze nieprzyjaciel jest w trakcie ćwiczeń taktyczno- bojowych, co nam utrudniło znacznie misje. Zmuszeni zostaliśmy przeprawiać się przez gęstą roślinność i rozległe bagna. Wychodząc z gąszczu trafiliśmy na pole minowe, które niestety trzeba było rozminować. Operacja przebiegała sprawnie i dosyć solidnie jednak jak się później okazało nie do końca, gdyż podczas powrotu jeden z naszych ludzi wyleciał w powietrze. Teraz mieliśmy przed sobą główny gmach, ale jak się okazał nieprzyjaciel zajmował cały budynek oraz podwórko. Nie pozostało nam nic innego jak wejście przez okno od tyłu budynku. Cały budynek był obstawiony przez wartowników jednak wyszkolenie naszych ludzi przewyższyło doświadczenie wroga i przedostaliśmy się niezauważenie na górne kondygnacje budynku. Po penetracji całego budynku stwierdziliśmy, że bomba znajduje się po za nim. Jedyną drogą powrotną był zjazd kablami telefonicznymi z drugiego piętra budynku tuż nad głowami wrogich jednostek. Niestety tu zostaliśmy zauważeni i zaczęło się odliczanie do wybuchu. Mieliśmy do przeszukania magazyny i silosy, które znajdowały się pod ziemią i nie było tam żadnego światła. Wysłaliśmy do tego zadania oddział wyposażony w profesjonalny sprzęt i dzięki umiejętnościom oraz spostrzegawczością w ostatnich sekundach udało się rozbroić ładunki. Teraz mieliśmy na karku cały wrogi oddział.

Szybko zbiegliśmy do bunkrów nieprzyjaciela gdzie zniszczyliśmy stacje radiofoniczną i radar tym samym zyskaliśmy nieznaczną przewagę. Po wydostaniu się na powierzchnię schowaliśmy się w pobliskim lesie, aby przeczekać zagrożenie. 20 minut później stwierdziliśmy, że zagrożenie minęło i postanowiliśmy rozpalić ognisko i upiec kiełbaski. Byliśmy tak zajęci jedzeniem, że kompletnie zapomnieliśmy o nieprzyjacielu. On natomiast wypatrzył nasz dym i w kilka sekund zjawił się odział, który nas podszedł. My nieświadomi niebezpieczeństwa zajmowaliśmy się posiłkiem, gdy nagle z lasu wybiegło 10 żołnierzy, którzy w kilka sekund nas obezwładnili i zabrali nasz sprzęt. Jeden ze śmiałków próbował uciec, ale bieg zakończył parę metrów dalej w krzakach z głową w ziemi i skutymi rękami w kajdanki. Teraz zaczęły się przesłuchania, lecz nikt nie puścił pary z ust. W tym momencie nasz fotograf zrobił zdjęcia, którymi zaszantażował wroga, że jak nas nie wypuszczą, to zdjęcia zostaną umieszczone w internecie. Ten argument zdecydował, ze zostaliśmy puszczeni wolno, a zdjęcia i tak wrzuciliśmy do internetu.

W drodze powrotnej trafiliśmy na kilku snajperów oraz zostaliśmy obrzuceni granatami, co wydłużyło nasz powrót. Po kilku godzinach dotarliśmy do umówionego miejsca gdzie czekał na nas autobus do Warszawy. Dopiero w momencie wyjechania ze strefy wroga wszyscy poczuli ulgę i mogliśmy zjeść swoje resztki obiadu oraz chwilę się zdrzemnąć. Cała akcja pokazał, że jesteśmy wstanie niepostrzeżenie przenikać przez tereny wroga jak i wychodzić z niemałych tarapatów.

wyw. Adam Bojanko