Dnia 22 października 2011 roku (to była sobota) odbyły się manewry Sulimy i Kazunia. Sulima i zuchy zebrali się na placu Narutowicza około godziny 7:45przy kamieniu drużyny. Kazuniacy natomiast mieli przybyć pod szkołę w Kazuniu na 9:20. Ponieważ nie patrzyłem na zegarek, nie wiem, która była godzina kiedy dotarliśmy na miejsce, ale myślę że kazuniacy nie musieli na nas długo czekać. Na miejscu okazało się, że jest nas w sumie 30.

Gdy dotarliśmy na miejsce, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy składające się z kilku zuchów i kilku harcerzy. Kiedy szarfy w kolorach drużyn zostały rozdane, a życia z taśmy malarskiej zawiązane, każda grupa dostała odręcznie narysowaną (WOW) mapkę terenu i zaznaczony obszar, gdzie mamy zrobić bazę.

Sama gra polegała na wykonywaniu zadań i jednoczesnym odbieraniu i bronieniu posiadanych tarcz (pełniących rolę 2 proporców).

Fabułą tych manewrów była opowieść o dobrym królu Karolu, który został na nieszczęście opętany przez złą kokoszkę i nie zachowywał się racjonalnie. Oczywiście musieliśmy go uratować, wykonując zadania (strzelanie z wiatrówki, pokonanie złego maga, tor przeszkód itp.).

Szanse były wyrównane: niebiescy dużo dłużej posiadali tarcze, a czerwoni mieli trochę więcej wykonanych zadań. Jednak pod koniec wszystko się zmieniło: czerwoni odebrali niebieskim obie tarcze tuż przed końcem, a potem wygrali oba zadania końcowe.

Manewry uważam za udane, gra była ciekawa i jestem pod wrażeniem tych mapek (WOW).

wyw. Piotr Kochański