We wtorek, 18 grudnia, w KZE przy ul. Bema odbyła się coroczna wigilia drużyny. Zastępy tradycyjnie przygotowały ciasta, a także wyjątkowo również kolędy do zaśpiewania. Odbyła się też gra.

Zebraliśmy się przed szkołą o godzinie 17:00. Pogoda nie nastrajała na imprezę plenerową, nie zwlekaliśmy więc długo i po krótkim wprowadzeniu rozpoczęliśmy grę. Okazało się, że naszym zadaniem jest wyzbieranie zabawek, które św. Mikołaj pogubił w drodze z bieguna. Jako pomoc otrzymaliśmy szkic terenowy okolic z zaznaczoną przebytą przez niego trasą. Rolę zabawek odgrywały słodycze, które trafiły potem na nasz wigilijny stół.

Działaliśmy w trzech drużynach: zastęp Muflony, połączone zastępy Bażanty i Krogulce oraz Susły, do których przyłączyły się zuchy. Kierowane przez Maćka Muflony oraz moje Bażanto-Krogulce pomyliły niestety drogę i wszystkie skarby zostały wyzbierane przez najmłodszych chłopaków pod wodzą druha Grzesia.

Po znalezieniu wszystkich zabawek musieliśmy jeszcze dogonić św. Mikołaja. Drogę przecięły nam jednak szalenie niebezpieczne tory kolejowe. Aby przez nie przejść, trzeba było opowiedzieć jak najśmieszniejszy żart pilnującemu ich strażnikowi, Karolowi. Dopiero wtedy przepuszczał nas na drugą stronę, gdzie czekał druh Sadek, wiernie ucharakteryzowany na Mikołaja. Grę jednogłośnie i bezdyskusyjnie wygrały Susły z zuchami.

Po tym miłym wstępie odbył się jeszcze krótki apel, po którym wbiegliśmy szybko do szkoły, by nie marznąć już dłużej. W tym roku dostaliśmy do dyspozycji własną salę – i całe szczęście! - w harcówce z pewnością wszyscy byśmy się nie zmieścili. Bez odwlekania, zaraz rozpoczął się konkurs wypieków, na który każdy czekał ze zniecierpliwieniem. Pierwsze miejsce ponownie zajęły Susły – ich ciasto nie tylko smakowało wyśmienicie, lecz również prezentowało się wyjątkowo dostojnie.

Kolejnym punktem zabawy był konkurs kolęd. Przewijały się przede wszystkim znane i lubiane utwory, niektóre skrupulatnie przygotowane, inne – improwizowane. Zabłysnęła tutaj nasza kadra, która odśpiewała pastorałkę spoza tradycyjnego zestawu. Ostatecznie jednak wszyscy wypadli świetnie, w tej konkurencji zapadł więc remis.

Po tylu rozrywkach została nam do zrobienia jeszcze jedna ważna rzecz: koniecznie trzeba było podzielić się ze wszystkimi opłatkiem! Uśmiechów, życzeń i uścisków nie było końca. Po wszystkim, oddaliśmy się konsumpcji – jedzenia dla nikogo nie brakowało. Tegoroczna wigilia wypadła znakomicie, spędziliśmy ją w miłej, niemal rodzinnej atmosferze.

ćw. Maurycy Chronowski