Cała historia zaczęła się w dość niepozorny sposób. Na choince naszej drużyny tuż przed apelem podszedł do mnie Lech Najbauer. Powiedział mi, że pewien Zawiszak chce ze mną porozmawiać po apelu. Okazało się że tym Zawiszakiem był Jerzy Szefler, który 50 lat temu był w zastępie "Bobrów". Po apelu poszedłem go szukać. Gdy już się znaleźliśmy dowiedziałem się że posiada on 50-letni proporzec "Bobrów", który chciałby mi przekazać. Czułem się wtedy zaskoczony ale jednocześnie i bardzo ucieszony. Kilkanaście tygodni po choince poczułem się trochę zdziwiony tym, że ów Zawiszak do mnie nie zadzwonił. Byłem na siebie zły, że nie nalegałem by On też podał mi swój numer telefonu.

Pod prośbą Dyzmy, mojego drużynowego, zacząłem poszukiwania kontaktu z Jerzym. Szukałem u wielu ludzi, lecz nikt nie był wstanie mi pomóc. Na początku zadzwoniłem do Lecha z pytaniem czy nie wie kto może mieć do niego numer. Powiedział mi że ma numer do Marka Wronkowskiego, on powinien mieć do niego kontakt. Następną więc osobą był Marek. Marek zaś mi powiedział że nie ma numeru do Jerzego i nie wie kto może mieć. Lecz na szczęście uratował mnie Kaczor. Powiedział że sprawdzi w naszych listach. Na szczęście oprócz adresu był też i Jego numer.

Gdy go dostałem od razu sobie zapisałem i zadzwoniłem. Kamień z serca mi spadł kiedy usłyszałem jego głos z drugiej strony. Jerzy Szefler okazał się być wspaniałą, miłą osobą. Powiedział mi że przez pewien czas proporzec się zgubił, ale na szczęście się odnalazł. Umówiliśmy się że spotkamy się w najbliższym czasie. Trochę mi głupio było ściągać go zza Warszawy z powodu takiej małej sprawy.

W okropnie ponure sobotnie popołudnie spotkaliśmy się przy kawiarni Charlie na placu Narutowicza. Gdy podchodziłem do tego lokalu zauważyłem Jerzego czekającego na mnie w samochodzie. Kiedy podszedłem otworzył mi drzwi i zaprosił do środka. Opowiedział mi trochę o sobie, o swoich latach w harcerstwie i bardzo śmieszną rzecz, a mianowicie to że jego pierwszy zastępowy przesiedział kilka lat w więzieniu. Było to za pewne nie lada dla niego zaskoczenie gdy się kiedyś o tym dowiedział. Po tej krótkiej opowieści wyjął z dużej białej koperty stary zmęczony proporzec. Okazał się być on naprawdę piękny i bardzo dobrze utrzymany. Dał mi proporzec i powiedział, że mam nie lada szczęście. Byłem dumny z tego, że powierzono mi taką wspaniałą pamiątkę.

wyw. Tomasz Bursztyński
Zastępowy Bobrów z 16 WDH „Grunwald”

proporzec Bobrów

Historyczny proporzec zastępu "Bobry".

Od redakcji: nazwa "Bobrów" dla zastępu jest bardzo w Szesnastce popularna. Zastępowymi takiego zastępu byli m.in. dwaj drużynowi 16 WDH-y "Grunwald", phm. Paweł Huras i hm. Dyzma Zawadzki.

W 2013 roku, jednej z instruktorek ze środowiska 301 WDH udało się podejść obóz "Grunwaldu". Zdobyła wówczas proporzec otrzymany przez Tomka od Jerzego Szeflera. Harcerze z "Grunwaldu" odzyskali go dopiero w roku 2016, wykonując "zadanie specjalne".